niedziela, 27 sierpnia 2017

,,Papierowe Miasta" - John Green



Od premiery Papierowych Miast minęło już trochę czasu. Książka Johna Greena podbijała światowe rynki - i, nawiasem mówiąc, bardzo słusznie. 
Główny bohater, Quentin, mieszka w sąsiedztwie zbuntowanej koleżanki Margo Roth Spiegelman. Obydwoje znają się od małego - jako dzieci przeżyli razem coś niesamowitego. Coś, o kompletnie odmieniło Margo.



,,- Myślę, że chyba wiem dlaczego. - powiedziała Margo.
- Dlaczego?
 - Może popękały w nim już wszystkie struny."

Pewnej nocy dziewczyna, ni stąd, ni zowąd pojawia się w sypialni Quentina z listą zakupów, buteleczką lakieru do paznokci i prośbą o pożyczenie samochodu. Przez całą noc wlecze chłopaka po domach innych ludzi gdzie zostawia śmierdzące ryby lub bukiety kwiatów, ciąga go po altankach ogrodowych i wieżach widokowych.
Następnego dnia znika.
Margo jest dziewczyną ,,po przejściach", specyficznie nastawioną do życia. Odtrącona przez rodziców, zdradzona przez przyjaciół zaczyna uciekać. Uciekać przed otoczeniem, ludźmi, samą sobą. Według mnie Margo jest nastolatką, z którą możemy się w mniejszym lub większym stopniu utożsamić. Czytając tę książkę uświadamiamy sobie, że ludzie w rzeczywistości są kompletnie inni niż by się wydawało. Ukrywają swoje problemy, nie mając żadnego prawdziwego przyjaciela, z którym mogliby porozmawiać.

,,Zawsze wydawało mi się absurdalne, że ludzie chcą się z kimś zadawać tylko dlatego, że ten ktoś jest ładny. To tak jakby wybierać płatki śniadaniowe ze względu na kolor, a nie na smak. Następny zajazd, tak w ogóle. Ale ja nie jestem ładna, nie z bliska, w każdym razie. Na ogół im bardziej ludzie się do mnie zbliżają, tym mniej staję się dla nich atrakcyjna."

Jednak to nie Margo jest główną bohaterką Papierowych Miast. Jest nim Quentin, dla przyjaciół Q - naprawdę fajnie zrobiona postać. Wierny przyjaciołom, z poczuciem humoru i naprawdę mądrymi refleksjami. Na dobrą sprawę, chłopak jest jedną z tych postaci, których nie da się nie lubić. 

,,Przestałem machać. Moja głowa znajdowała się teraz na wysokości głowy Margo i wpatrywaliśmy się w siebie z przeciwległych stron szyby. Nie pamiętam, jak to się skończyło - czy to ja poszedłem do łóżka, czy ona odeszła. W moich wspomnieniach ta scena nie ma końca. Trwamy tak, na zawsze wpatrzeni w siebie."

Koniec końców, Papierowe Miasta to fenomenalna opowieść o wychowaniu i problemach dorastania. Z racji na swoją naturalność książka ma klimat, którego brakuje innym książkom. Gorąco polecam! 


(Wszystkie przytoczone fragmenty pochodzą z książki ,,Papierowe Miasta" (org. Paper Towns) - John Green, tłm. Renata Biniek.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz