poniedziałek, 24 lipca 2017

Dym - Prolog

- Tereny starożytnej Grecji obejmowały południową część Półwyspu Bałkańskiego, Kretę, Cypr, Wyspy Jońskie…. – głos nauczycielki docierał do mnie jakby przez mgłę. Westchnęłam i odwróciłam się. Nikt nie słuchał. Dziewczyny za nami grały w statki, chłopaki obok ukryli telefon w bluzie i przeglądali Facebooka.
- Gramy? – głos Natalie wyrwał mnie z amoku. Spojrzałam na nią. Pokazała palcem na dwie kartki z narysowanymi dużymi kwadratami. Wzięłam jedną, starając się stłumić jęk. Trzymałam papier w ręku patrząc, jak Nat zaznacza swoje statki na planszy. Niechętnie wzięłam długopis i zaczęłam robić to samo.

- CZY JA PAŃSTWU NIE PRZESZKADZAM?! – podskoczyłam na krześle. Szybko wepchnęłam kartkę do piórnika i zaczęłam udawać, że robię notatki. Stary, sprawdzony sposób. Szybko jednak okazało się, że to nie o nas chodziło.
- Co za idioci… - westchnęłam. Nasi ,,facebookowicze” dali się przyłapać. Nauczycielka przeszła po klasie i widząc na każdym stoliku kartkę z planszami do statków ostro się wściekła.
- CO TO JEST?! – pani Jackson wyrwała kartkę z ręki Natalie. Ta siedziała cicho. – Widzę, że panie bardzo interesują się tematem lekcji. Tak bardzo, że aż go nie zapisały. – warknęła kobieta. Podniosłam wzrok i z tryumfalnym uśmiechem podetknęłam jej zeszyt po nos. Temat, notatka (na półtorej strony, nawiasem mówiąc) – wszystko zapisane idealnie równym pismem.
- Natalie, czemu nie masz… - zaczęła nauczycielka, lecz w tym momencie drzwi się otworzyły. Wszystkie oczy natychmiast zwróciły się w tamtą stronę. Moje też. W progu stał Jacob, wysoki, blondwłosy (nieziemsko przystojny) chłopak.
- Dzień dobry. Ja byłem u lekarza. – odezwał się spokojnie i ruszył w stronę swojego stałego miejsca. Lecz ja wiedziałam, że nie dane mu będzie tam usiąść. Ani dziś, ani jutro, ani do końca roku szkolnego. Mój szósty zmysł mi to mówił. A ja od ostatnich trzech lat ufam tylko mojemu szóstemu zmysłowi.
- Jacob, zaczekaj chwilę. Zamienisz się na miejsca z Natalie. – A nie mówiłam?
- Co? – wyrwało się Natalie. Nauczycielka spiorunowała ją wzrokiem. Dziewczyna ,,niechętnie” podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę miejsca Jacoba. Gdy zrozumiałam z kim będzie siedzieć uśmiechnęłam się w duchu. Matt, niski brunet, już dawno zawrócił w głowie wszystkim dziewczynom z klasy. Także Natalie. Już miałam położyć nogi na jej krześle, gdy dotarła do mnie druga część słów pani Jackson. Jacob siada ze mną.
- Ja pierdolę… - westchnęłam. Może i był przystojny, okej, ale błagam, dajcie mi święty spokój! Poczułam jak chłopak opada na miejsce obok mnie. Spojrzałam na niego. Rozpakowywał się. Pięknie. Jestem ciekawa, czemu nie oponował.
- Masz może pracę domową? – jego morskie tęczówki wpatrywały się we mnie. Spojrzałam mu w oczy. Zatonęłam w ich cudnym blasku i głębi. Dlaczego nie zauważałam ich wcześniej? Nie! Stop, weź się w garść, weź się w garść!!! Zamrugałam gwałtownie, odwróciłam wzrok i podałam mu zeszyt nie patrząc na niego. Już wiem, czemu chciał ze mną siedzieć. Gapiłam się tępo w blat ławki. Po raz pierwszy od roku otworzyłam się dla kogoś. Moje lodowe serce topniało. Topniało coraz bardziej z każdą sekundą wpatrywania się w niego. Zaraz, co?! Od kiedy ja się na niego patrzę!? Chciałam odwrócić wzrok, ale było już za późno.
- Czemu się na mnie patrzysz? – Kurwa! Błyskawicznie odwróciłam spojrzenie. W ciągu minuty zdążyłam stracić nad sobą kontrolę już dwa razy. Nie mogę otworzyć się za bardzo. Nie mogę ufać za mocno. – Co się stało? – dodał po chwili. ,,Nie bądź tchórzem. Nie bądź tchórzem. – pomyślałam”.
Powoli przekręciłam głowę w jego stronę.
- Nic. – odpowiedziałam siląc się na spokojny ton. Lekko podniosłam wzrok, starają się nie patrzeć w te hipnotyzujące oczy. Nagle na naszym stoliku wylądowały kartka. Zerknęłam na nagłówek - ,,Starożytna Grecja – karta pracy”. O rany…
- Robicie to w parach!!! – rozległ się głos pani Jackson. Salę natychmiast wypełnił szmer.
- No to rób, rób, nie krępuj się. – odwróciłam gwałtownie głowę. Jake odchylił się na krześle i założył ręce na głowę.
- Nie za wygodnie ci? – zapytałam z sarkazmem. On, ku mojemu zdziwieniu przestał się bujać i nachylił się nad kartą pracy.
- W pierwszym będzie ,,C”. – powiedział, stawiając ,,X” przy odpowiedzi ,,C”. Spojrzałam mu przez ramię.
,,Na jakim morzu leży Kreta?
A.     Jońskim B. Czarnym C. Śródziemnym D. Kaspijskim”
- Mhmm… - mruknęłam.
- Widzisz jaki ja jestem mądry? – powiedział, z powrotem odchylając się na krześle. Spojrzałam na niego spod uniesionych brwi. Nachyliłam się nad kolejnym zadaniem. Ja pierdolę, jaki on jest świetny! Czemu nie zauważałam go wcześniej?
Nagle coś wylądowało przed moimi oczami. Jakaś karteczka. Spojrzałam na Jacoba. Patrzył się za siebie i rozmawiał z Nickiem. Ze sceptyczną miną rozwinęłam papierek.
,,Myślałam, że go nie lubisz.”
Też tak myślałam. Do dzisiaj. Obróciłam głowę tak, aby widzieć klasę. Stawiam głowę, że to Natalie. Miałam rację. Dziewczyna patrzyła się na mnie zaciekawionym, ale i ironicznym spojrzeniem. Więc mój szósty zmysł po raz kolejny się nie pomylił.
Natalie pokazała palcem na Jacoba, a potem ułożyła dłonie w serduszko. W odpowiedzi popukałam się w głowę z miną wyrażająca tyle co ,,Do reszty zgłupiałaś!?”. Jak trzeba to potrafię grać. Mam za sobą trzy lata praktyki. I nie mówię tutaj o kółku teatralnym. Mówię o lekcji, jaką dało mi życie.
- Nick chce ściągnąć. – podskoczyłam. Jacob przestał się bujać i nachylił się ku mnie. – Jeszcze nie zrobiłaś?! – zapytał, pół żartem, pół serio. Spojrzałam na niego i bez słowa wręczyłam mu kartę pracy i długopis. Ku mojemu zdziwieniu, nachylił się i zaczął rozwiązywać zadania.
- Pokaż to. – odezwałam się po minucie, czując, że nie mogę usiedzieć w miejscu. Jake spojrzał na mnie z rozbawieniem. Wstałam, uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę, żeby zabrać mu długopis. On jednak w ostatniej chwili podniósł dłoń, trącając mnie tak, że w jakiś sposób przewróciłam się na niego. Mój ciężar przeważył go, więc obydwoje runęliśmy na podłogę. Naczy: Jacob na podłogę. JA NA JACOBA!
Cała klasa wręcz wyła ze śmiechu, gdy niezdarnie próbowałam się podnieść. Finalnie jednak uderzyłam Jacoba łokciem w brzuch, walnęłam głową o ławkę, a gdy próbowałam wstać, potknęłam się o jego nogę. Przed upadkiem powstrzymała mnie Nat, która w ostatniej chwili wyskoczyła ze swojej ławki.
- Dzięki. – wyszeptałam, oblewając się rumieńcem. Ze wstydem spojrzałam na Jacoba. Tarzał się po podłodze ze śmiechu. Postanowiłam interweniować.

- Mógłbyś wstać i nie robić jeszcze większej wiochy? – powiedziałam konspiracyjnym szeptem. Wszyscy ryknęli jeszcze głośniejszym śmiechem. Ja stałam po środku tego wszystkiego, śmiejąc się z siebie samej. Tak cudownie nie czułam się już od dawna. Byłam po prostu szczęśliwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz