wtorek, 15 sierpnia 2017

Dym - Epilog

Stałem pod drzewem, z oczami pełnymi łez. Dookoła było pełno płaczących ludzi. Płakali przeze mnie.
Widziałem trumnę. Piękną, lakierowaną trumnę. Była otwarta.
Widziałem jej rodziców. Płakali. Ne mogli uwierzyć, że ona… że ich córka to zrobiła.
Zabiła się. Przeze mnie.
Po pogrzebie zgłoszę się na policję. Dla niej.
,,Ponieś konsekwencje”.

Umarła na moich rękach. Patrzyłem na jej śmierć. I nic nie zrobiłem. Nie wiem jak długo stałem w tej uliczce. Dziesięć minut, pół godziny, godzinę… Znalazł mnie Nick. O nic nie pytał. Nie musiał.  
Och, co ja narobiłem!?
Przepraszam cię Alex. Przepraszam! Jest mi tak cholernie wstyd! Tak cholernie przykro…
Ale ty już tego nie słyszysz. Nie widzisz moich łez.
Ja twoje widziałem. I tak strasznie tego żałuję!
To jak żyjemy ma wielki wpływ na to, w jaki sposób umrzemy.
Do końca swojego życia będę wiedział, że to ja cię zabiłem. To moja wina, wiem.

Przepraszam? Nie… Za późno. Ile trzeba znieść, żeby mówić, że ma się problem? Ile trzeba się nacierpieć, żeby ludzie zaczęli brać cię na poważnie? Żeby przestali traktować cię jak nastolatka, która ,,dojrzewa”? Żeby przestali powtarzać, że ,,w twoim wieku to normalne”? Dużo. Bardzo, bardzo dużo. Czasem aż za dużo. A kiedy człowiek próbuje znieść więcej niż umie, to robi się nieciekawie. Alex próbowała. Ale przegrała tę walkę. Walkę z samą sobą. Dlatego trzeba umieć zauważać problem. U siebie, u przyjaciela, u wroga. Zanim będzie za późno. Jeżeli umiesz powstrzymać falę czyjegoś smutku, zrób to. Teraz. Bo jutro może już być za późno. Nie powtarzaj mojego błędu. Normalni ludzie nie niszczą innych ludzi. Zapamiętaj.
Przepraszam, Alex.
Żegnaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz